Kawowe Podróże : Islandia 2017 – przygotowania, czyli to, czego tygryski nie lubią najbardziej

Wydawać by się mogło, że skoro człowiek lubi podróżować, to uwielbia też nieodzowny element, który temu towarzyszy, czyli pakowanie. Nic bardziej mylnego. Pakowanie i rozpakowywanie to najgorsze elementy podróży, przynajmniej dla nas. Ale bez nich, cóż podróżowanie stałoby się bardziej ekstremalne.

Czasem jednak trzeba zagryźć zęby i się zmobilizować. Wylot na Islandię tuż tuż, dlatego postanowiliśmy podzielić się z wami naszym ekwipunkiem, który zabieramy i który trzeba było spakować. Może dzięki temu polubimy choć troszkę bardziej kwestię przygotowań. 🙂 Ale nie oczekujcie długiego wpisu, bo pakujemy się jak najszybciej. 🙂

Co jest w życiu…pfu…pakowaniu najważniejsze!

Najważniejszą częścią bagażu jest… Hmmm, ciężko stwierdzić, może są to grube śpiwory, dzięki którym temperatura -11 oC, nie jest nam straszna w czasie spania. Tak, podchodzimy ekstremalnie, na 4 noce 2 spędzamy w samochodzie. Z jednej strony oszczędność, z drugiej przemyślane działanie – zostaniemy łowcami zorzy polarnej. 🙂

A może są to grube bluzy, bluzki termoaktywne, “kalesony”, szaliki i rękawiczki oraz wszystkie inne ubrania utrzymujące ciepło? Postawiliśmy na termoaktywną odzież w głównej mierze i dwie ciepłe bluzy. W razie czego nie zapomnieliśmy też o kocach. Kto wie jak będzie?

A może jednak jest to strój kąpielowy, żeby móc się cieszyć gorącymi źródłami i w te chłodne dni troszkę wygrzać sobie tyłeczki i zrelaksować mięśnie po długich wędrówkach?

Ktoś może powiedzieć, a co z bielizną, czy nie jest ważna? Oj jest i na szczęście o niej nie zapomnieliśmy, choć nie wiemy, czy zabrane przez nas skarpety nie będą za cienkie i nie będziemy musieli zakupić n miejscu grubych skarpet z owczej wełny. 🙂
Mamy bluzy, mamy bieliznę, koce i śpiwory oraz stroje kąpielowe, oczywiście zabraliśmy ze sobą jeszcze grube dresy, jako piżamę samochodową. 🙂 Może nie są to wszystko kreacje na wybiegi, ale chodzi o to, żeby było wygodnie i ciepło. Bo w końcu jedziemy szukać przygody.

Jedzenie? Czemu nie!

Wiecie, co jest równie ważne co cały ekwipunek odzieżowy…ekwipunek żywieniowy. 🙂 Dokładnie tak, nie mogliśmy zrezygnować z kawy, zatem zestaw Aeropress leci z nami i przeżyje swoją pierwszą daleką dziką podróż. Ciekawe czy kawa będzie inaczej smakować? 🙂 Oprócz kawy zabieramy herbatę, trochę suchego prowiantu, owsianki, “zupki chińskie” – tak wiemy niezbyt zdrowo, ale zrobimy je w każdych warunkach. Batoniki energetyczne, gdyby nam spadł cukier w czasie wędrówki. I oczywiście nie mogło zabraknąć kabanosów, bo co to za wyprawa bez odrobiny mięsa. Z czegoś trzeba czerpać energię. 🙂

Żeby móc to wszystko przygotować w warunkach polowych, w bagażu nie może zabraknąć kubków turystycznych, garnuszka i chyba najważniejszego dla nas termosu – polowanie na zorzę polarną bez gorącej herbaty nie jest zbyt dobrym pomysłem. Brakuje nam jedynie palnika i butli z gazem, ale to zakupimy już na miejscu.

Plecak podróżnika vs plecak geeka

Czy powiedziałam Wam już o wszystkim? Nie. Został ostatni plecak. Czyli plecak z elektroniką. 🙂 Jakoś trzeba przeżyć na “dziczy”, więc zabieramy ze sobą dwa powerbanki, plus latarkę, która jest jednocześnie powerbankiem (Blitzwolf), dwie czołówki, bo coś trzeba widzieć po zmroku. Komplet baterii AAA, ładowarki wszelkiej maści (samochodowe, klasyczne, do telefonu i do drona). Leci z nami klasycznie aparat Nikon D7000, 3 obiektywy (fisheye, 50mm oraz zmiennoogniskowy), mały składany statyw, bardzo przydatny przy zdjęciach z długim naświetlaniem. Pierwszy raz leci z nami nasz kolega dron, miejmy nadzieję, że z nami wróci. 🙂 Do tego aparaty w naszych komórkach. Pojawiło się przez to pytanie, czy brać jeszcze kamerkę Xiaomi… Jak myślicie, co postanowiliśmy? 🙂 Oczywiście, że bierzemy, może nie będziemy z niej tak często korzystać, ale po co potem żałować. 🙂 Tyle sprzętu, a na czym zapisywać dane… No cóż, zabieramy ze sobą karty: 2x64GB, 32GB oraz 3x16GB, w sumie daje to 208GB. Miejmy nadzieję, że tym razem nie będziemy musieli przeglądać zdjęć w czasie drogi, żeby zrobić miejsce na kolejne ujęcia, jak to miało miejsce w Rzymie. Z drugiej strony już się boję, po powrocie będzie trzeba to wszystko przejrzeć i obrobić, ale będziemy się tym martwić później. 🙂 A na drogę mamy nasze Kindle, więc 3h w samolocie nie powinny być problemem. 🙂 I jak sądzicie, plecak ten jest plecakiem podróżnika, czy geeka? A może jednego i drugiego?

Islandia

Plan podróży

Plan naszej podróży zasługiwałby na osobny post, bo tak mamy wszystko wstępnie zaplanowane. Zobaczymy, czy uda nam się wszystko zwiedzić, miejmy nadzieję, że tak. Ale żeby was nie zanudzić samym opisem naszych planów, udostępniamy wam poniżej mapkę z celami, dla chętnych możecie się zapoznać z trasą, którą mamy zamiar pokonać, a po powrocie powiemy wam jak to wyglądało w rzeczywistości, i które punkty udało nam się odwiedzić. 🙂

Może zabraliśmy za dużo, a może zabraliśmy za mało… Jak mówią “wyjdzie w praniu”.
Trzymajcie za nas kciuki, żebyśmy wrócili szczęśliwie i z masą wspaniałych ujęć dla Was. 🙂

Kawowe Podróże : Islandia 2017
Plecak Podróżnika vs Plecak Geeka