Tym razem powędrowaliśmy do jak sądziliśmy słonecznej Hiszpanii,a dokładnie Katalonii, a jeszcze dokładniej do Barcelony, gdzie góry łączą się z morzem. Dla niektórych fanów piłki nożnej punkt obowiązkowy. Dla Kawoszy – miejsce na południu Europy, gdzie można napić się świetnej kawy. Miasteczko wąskich uliczek, gdzie z okien zwisają flagi Katalonii. Zapraszamy do naszej małej relacji z opisem ciekawych miejsc. Mimo grudnia, było znacznie cieplej, niż w śnieżnych Katowicach, z których wylecieliśmy. Wciąż to jednak niestety pora na kurtkę, ale nie chodzimy ubrani jakbyśmy wybywali na Śląska Arktykę.
Transport
Będąc w Barcelonie, warto zadbać o bilety na transport, gdyż Barcelona to jedna z lepiej skomunikowanych miejscowości. Wiecie, jest więcej linii metra niż ma Warszawa i to w mieście, które nie jest nawet stolicą kraju (no chyba, że popieramy wolność Katalonii). Warto wykupić np. bilet T10 za 10 euro. Jest to zestaw 10 biletów na jednej karcie, m.in do użycia na pociąg z lotniska oraz na lokalne linie autobusowe i metra. Użyliśmy między innymi do transportu do końcowych punktów, aby potem wrócić pieszo, zaliczając atrakcję po drodze.
Nocleg
My spaliśmy w pokoju w hotelu Ciutat De Barcelona ( https://www.booking.com/hotel/es/ciutat-de-barcelona.pl.html ), mieszczącym się w rejonie Barri Gotic i możemy śmiało polecić, jako hotel oraz jako restaurację z dobrym tapas i winem. Z dachu mógłby być trochę lepszy widok (sąsiedzi mają wyższe dachy, co trochę psuje widok).
Jeśli skorzystacie z linku zniżkowego https://www.booking.com/s/35_6/0c6f6369 będziecie mieli 50 zł zniżki do wykorzystania na noclegi w każdym hotelu w ramach booking.com. Wiadomo, że na airbnb też coś znajdziecie, a noclegów jest pełno. Warto pamiętać, że dostęp na dach jest dostępny, ale basen w tym okresie już jest pusty.
Ciekawe miejsca
Barcelona jest wypełniona architekturą, zaprojektowaną przez Gaudiego oraz charakterystycznym ułożeniem ulic z przecznicami, jak w Amerykańskich miastach, tylko charakterystyczne ułożenie widoczne jest z lotu ptaka. Do tego pełno parków, punktów widokowych, których niestety wszystkich nie odwiedziliśmy, ale wymienimy parę najciekawszych.
Bunkry Del Carmel
Nie ma bunkrów ale i tak jest zajebiście – a w sumie to są. Tym razem bunkry znalezione, ale chłopaków co nie płaczą… ani widu ani słychu. (Dla mniej kumatych polecam obejrzeć film „Chłopaki nie płaczą”)
I żeby tu wejść, trzeba się trochę przejść albo schodami albo ścieżką.
Bunkry del Carmel są to jedne z ciekawszych do odwiedzenia miejsc w Barcelonie. Dojedziecie tam metrem, a dalej będzie trzeba się wspiąć. Ale widok nagradza tę wspinaczkę, co możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej. Niestety nie poszliśmy tam po zmroku, czego bardzo żałuję, bo widok na miasto byłby bajeczny. Ale widać dużą część miasta stamtąd.
Fontanna Magica de Montjuïc i Muzeum D’Art Kataloni
Dostaniecie się tutaj m.in metrem, wysiadając na placu Espanya.
Jest to kompleks znany m.in z targów MWC, stadionu Barcelony oraz Muzeum Narodowym. Na tej górze znaleźć jeszcze można stadion olimpijski i muzeum olimpijskie. Okolica posiada dużo ścieżek spacerowych i rowerowych.
Co do samej okolicy. Jest pięknie oświetlona, a między 20 a 21 od piątku do niedzieli możecie obejrzeć piękny pokaz muzyczno – świetlny podobnie jak na fontannie multimedialnej we Wrocławiu. Warto przejść się na spokojnie za dnia i wrócić wieczorem, aby podziwiać pięknie oświetlone muzeum. Zresztą, wszystko na zdjęciach.
Łuk Triumfalny
Chyba już nikogo nie zaskoczy, że kolejne miasto europejskie posiada Łuk Triumfalny. Tym razem, mamy dość długi spacerniak, gdzie ludzie jeżdżą na hulajnogach, rowerach, strzelają sobie selfie czy wychodzą z psami. Niestety, nocą światła po bokach są za mocne, aby zrobić ładne zdjęcia nocne. Warto się przejść też po parku Ciutadella, który się z tą ścieżką łączy, gdzie znajdziemy. m.in Parlament Katalonii.
Sagrada Familia
Charakterystyczna i jeszcze nie skończona bazylika na podstawie projektu Gaudiego. Ma charakterystyczny kształt, a jak widać na wyżej załączonej panoramie, jest bardzo widoczna. Budowę rozpoczęto w 1882 roku, a przewidywany koniec prac planowany jest na 2026-28 rok. W skrócie … mają rozmach. Żeby zwiedzić, trzeba kupić bilet, by ją cała uchwycić…warto by było kupić szerszy obiektyw.
Barceloneta
W skrócie, jest to dzielnica portowa, gdzie znajduje się m.in kolejka górska do Miramar Montjuic oraz port pełen ekskluzywnych jachtów oraz drogich hoteli. Warto się przejść i podziwiać, a nawet i wypłynąć na rejs. Warto też wspomnieć o plaży na całej długości, która w słoneczne dni relaksuje swoim widokiem. Byliśmy świadkami, jak w grudniu ludzie pływali na desce surfingowej i grali w siatkówkę plażową.
Barri Gòtic
Czyli główna – zabytkowa część Barcelony, w której mieliśmy nasz hotel. Od La Rambla na zachodzie do parku Ciutadella mamy część złożoną z zabytków, jarmarku świątecznego oraz targowiska – Boqueria Ramblas (które w niedziele było zamknięte, więc nie kupiliśmy papryczek). Tutaj też można trafić do Nomad Coffee oraz Satan’s Corner.
Można się pogubić w wąskich uliczkach, ale robiąc to z przyjemnością i uwierzcie mi, w każdej z nich znajdziecie coś ciekawego, jak na przykład muzeum Picassa (niestety nie było już biletów, które w czwartki były za darmo od 18 do 21:30) czy Bazylika, z zwiedzaniem kaplicy z otwartym patio oraz tą charakterystyczną kaczką z grzywką, która patrzy na się na Ciebie, jakbyś za chwile miał znaleźć się na jej talerzu.
Zdecydowanie warto odwiedzić.
Inne, które zwiedzimy następnym razem
Niestety z przyczyn pogody, zmęczenia nie odwiedziliśmy wszystkiego tym razem, dlatego na następny raz zostawiliśmy m.in Bunkry nocą. Kolejnym punktem na następny trip to Tibidabo, który widzieliśmy z poziomu wcześniej wspomnianych oraz charakterystyczny Park Güell.
Tak samo Miramar Montjuïc, którego byliśmy blisko (Wioska Olimpijska) i z którego można było zjechać kolejką do Barcelonety.
Kawiarnie
Kim byliby Kawowi Podróżnicy, gdyby nie odwiedzali kawiarni. Barcelona jako pierwsze z południowych krajów zaskoczyło nas kawiarniami z kawą typu Speciality. W ciągu 4 dniowej podróży odwiedziliśmy kawiarnie w różnych częściach miasta, choć nie udało się nam wszystkich które planowaliśmy. Tak więc jedna z kawiarni, którą chcieliśmy odwiedzić okazała się być zamknięta w trakcie weekendów (i to nie tylko w niedziele).
Nømad Coffee Lab & Shop
Na Nømad Coffee trafiliśmy przez subskrypcję Say Yes Coffee o której pisaliśmy ostatnio. Palarnia, która zaskoczyła nas pozytywnie mega aromatyczną i pyszną kawą. W ich lokalnej kawiarni mieliśmy jeszcze okazję wypić mega aromantyczną i zjawiskową Burundi oraz Flat White. Burundi zakupiliśmy. Przy okazji, Nomad odwiedziliśmy drugi raz, ale już oddział Every Day.
Onna Coffee
Drugą kawiarnią, którą odwiedziliśmy za poleceniem było Onna Coffee, gdzie .. lekko się rozczarowaliśmy, ale to tylko z winy tego, że nigdy nie byliśmy fanami kaw z pochodzenia z Costa Rica. Ale klimat na plus, obsługa miła i nie wątpię, że inne kawy jednak mają sporo lepszy poziom. No i odradzają słodzenie kawy, bo nie poczuje się jej smaku! 🙂 Wiedzą, co mówią.
Satan’s Corner Coffee
Ostatnią, podobnie jak Nomad Coffee, kawiarnią, która znajduje się w centrum, jest kawiarnia Satan Coffee. W sumie to jest luncho-kawiarnia. Wg opisu, założyciel nabył swoje doświadczenie w Japonii, co można poznać, po orientalnych nazwach potraw, gdzie największym zaskoczeniem był Japońsko Brzmiący .. gołąbek..ale taki z przyprawami. W każdym razie, warto przetłumaczyć co dokładnie zamawiasz.
Poza tym pyszna chia z mlekiem roślinnym, mleczkiem kokosowym i do tego kwaśny mus z marakui i limonka. Pyszności. A do tego wszystkiego pyszne kawy, które dostaliśmy. Zdecydowanie warto się dostać, tym bardziej że to blisko centrum. Możnaby tam wpadać codziennie na kawę.
Chłopaki sami nie palą kawy, a korzystają z produktów palarni Right Side. Choć dobra kawa to duży krok do sukcesu, to jednak nieumiejętnie zaparzona, nie będzie miała tych wszystkich aromatów i smaków, które mogliśmy poczuć pijąc kawę u „Szatana”.
Podsumowanie
Zdecydowanie warto odwiedzić Barcelonę, bo to jedno z najprzyjemniejszych póki co odwiedzanych przez nas miejscowości. Pełno punktów widokowych, ładna architektura, parki oraz jest gdzie chodzić. Dobra komunikacja oraz lotnisko blisko miasta na plus. Zdecydowanie wrócimy, bo nie wszystko odwiedziliśmy
Tylko następnym razem wybierzemy się albo na Jesień albo Wiosną, by dłużej po sparować w znacznie cieplejsze noce. Warto na zakończenie wspomnieć również o jedzeniu. Choć w czasie naszej podróży skusiliśmy się jedynie na kilka tapas oraz na paelle, to wszystko było przepyszne, zwłaszcza z lampką wina. Jedynie problematycznym okazało się zjedzenie dużej krewetki z nóżkami i głową. Może następnym razem nam się uda.
Hasta luego!
P.S. Reszta galerii dostępna na flickr: https://flic.kr/s/aHsmsW7HML